Chyba jest coś ze mną nie tak, bo większośc osób które znam, nie podziela mojej fascynacji tym miejscem. Większość, bo mam też kontakt z kilkoma zagorzałymi miłośnikami blokowisk, do których grona się zaliczam.
Może to miłe wspomnienia związane z Widzewem sprawiają że zawsze z wielką przyjemnością tutaj wracam. Sceneria bloków wpisanych we wszechobecną zieleń, i cisza, tak blisko głośnego miasta bardzo mnie relaksują. Standardową propozycją na pytanie "gdzie chcesz się spotkać" jest "no to może jakieś bloksy"
W wolne dni scenariusz jest prosty - 96, albo lepiej rower, w 15 minut jestem na Czajkowskiego i niezależnie od kierunku mogę liczyć na świetne miejsce na spacer. Wbrew pozorom blokowiska na Widzewie to bardziej parki, w żadnej innej przestrzeni miejskiej nie ma tyle zieleni. Zapachy obiadów, dźwięki familiady, szczęk sztućców rzucanych na płaszczyznę stołu, ciepło słońca na twarzy - te wszystkie bodźce składają się na niepowtarzalny klimat Widzewa.
To niesamowite, jak w pozornie nudnej scenerii, jest naprawdę sporo miejsc do zobaczenia. Najbardziej rzucającym się w oczy jest elektrociepłownia numer 4, której kominy można dostrzec z połowy miasta, tak samo jak wieżę kościoła Matki Boskiej Jasnogórskiej, z podświetlonym krucfiksem na szczycie. Mógłbym rozpisywać się godzinami o pięknie tych okolic jednakże...
Pozostawiam post w krótkiej formie. Przyjedźcie sami, przespacerujcie się. Łodzianie mają pod nosem genialne miejsce do eksploracji, z pełną premedytacją je ignorując.
Może to miłe wspomnienia związane z Widzewem sprawiają że zawsze z wielką przyjemnością tutaj wracam. Sceneria bloków wpisanych we wszechobecną zieleń, i cisza, tak blisko głośnego miasta bardzo mnie relaksują. Standardową propozycją na pytanie "gdzie chcesz się spotkać" jest "no to może jakieś bloksy"
W wolne dni scenariusz jest prosty - 96, albo lepiej rower, w 15 minut jestem na Czajkowskiego i niezależnie od kierunku mogę liczyć na świetne miejsce na spacer. Wbrew pozorom blokowiska na Widzewie to bardziej parki, w żadnej innej przestrzeni miejskiej nie ma tyle zieleni. Zapachy obiadów, dźwięki familiady, szczęk sztućców rzucanych na płaszczyznę stołu, ciepło słońca na twarzy - te wszystkie bodźce składają się na niepowtarzalny klimat Widzewa.
To niesamowite, jak w pozornie nudnej scenerii, jest naprawdę sporo miejsc do zobaczenia. Najbardziej rzucającym się w oczy jest elektrociepłownia numer 4, której kominy można dostrzec z połowy miasta, tak samo jak wieżę kościoła Matki Boskiej Jasnogórskiej, z podświetlonym krucfiksem na szczycie. Mógłbym rozpisywać się godzinami o pięknie tych okolic jednakże...
Pozostawiam post w krótkiej formie. Przyjedźcie sami, przespacerujcie się. Łodzianie mają pod nosem genialne miejsce do eksploracji, z pełną premedytacją je ignorując.